środa, 7 października 2020

Gdy wegetarianizm to zbyt duży krok...

Odnoszę wrażenie, iż temat wegetarianizmu pojawia się wszędzie: w telewizji, na portalach społecznościowych, w reklamach, książkach i nawet na sklepowych witrynach. Zaraz obok niego zobaczymy weganizm, diety bez cukru, bez glutenu, bez laktozy i wiele innych.  O ile sporo osób niektóre z powyższych traktują jako konieczność ze względów zdrowotnych, tak cała masa, szczególnie młodych ludzi, zmienia nawyki żywieniowe z powodów tak rozmaitych, że nawet nie będziemy się nad tym zanadto rozwodzić. 

Dlaczego piszę o czymś, o czym możecie przeczytać na milionach blogów i to w różnych językach, poradnikach, i jak już ustaliliśmy wcześniej, wszędzie? Ano dlatego, iż ostatnio doznałam pewnego olśnienia na temat niekoniecznie oczywisty, a z dietetyką związany. 

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, iż słowo "mięso" nie mając zbyt wielu zamienników, będzie pojawiać się dziś dość często. W związku z tym, proszę o wyrozumiałość i potraktowanie z przymrużeniem oka zasady, głoszącej o niepoprawności polegającej na powtarzaniu słowa w sąsiednich zdaniach. Dziękuję. ;)


Nacisk społeczny i przynależność do grupy.


Słyszeliście określenie "jak nie ma Cię na Facebooku, to nie istniejesz"? Hasło już dość stare, ale idealnie ukazuje podejście mas do jednostki. Chodzi tu o publiczną presję, by każdy z nas określił się, tym samym dobrowolnie upychając w odpowiednio zatytułowaną szufladkę. Odpuszczę sobie monolog na temat słuszności tej samozwańczej idei, gdyż to złe ziarno wzrasta z nami od korzeni, tak, że trudno zdecydować czy jest czymś odrębnym czy już częścią nas samych. 

Pewnie głowicie się, po co o tym wspominam, a odpowiedź jest dość prosta; zwyczajnie chcę ułatwić wam werbalne określenie się względem spożywanych przez was posiłków. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego wpisu będziecie z dumą mogli mówić, iż jesteście na konkretnej diecie, nawet jeśli świat twierdzi inaczej. 

Gdy nie chcesz być ignorantem...


Jak już słusznie zauważyliśmy społeczeństwo wywiera ogromny wpływa na nasze postrzeganie siebie. Kluczowym jest ustalenie, czy uwiera was myśl niedopasowania. Jeśli presja otoczenia staje się zbyt duża, a chcielibyście zabłysnąć w grupie jako nowocześni i dbający o swoje ciało, ale znane wam trendy wydają się zbyt radykalne, to mam dla was kilka nienagłośnionych rozwiązań. W trakcie lektury może uświadomicie sobie, że już praktykujecie niektóre z nich.

Wegetarianizm czyli co?


Powyższe pojęcie jest tak powszechne, że wydawałoby się, iż nie potrzebuje komentarza, ale próbując dogłębnie zrozumieć istotę rzeczy, będziemy zagłębiać się w oczywistości. Posiłkując się wiedzą zawartą we współczesnej encyklopedii (czyt.Wikipedia) dowiemy się, iż wegetarianizm, zwany także jarstwem, jest "świadomym i celowym wyłączeniem z diety mięsa, ryb i owoców morza [...] produktów pochodzenia zwierzęcego [...] takich jak smalec lub żelatyna". 

Sytuacja byłaby klarowna, gdyby nie fakt, że możemy do owych "zakazów" podejść wybiórczo lub też dodać kilka restrykcji od siebie. Naginanie zasad owocuje mnogością pojęć, na tym właśnie się skupimy.

O krok przed warzywami.


Jeśli rozważasz przejście na wegetarianizm, ale lubisz sobie czasem zjeść mięsko, jest pewna furtka dla Ciebie. 

W zależności od tego, czy mięsiwo ograniczasz ilościowo, czy rodzajowo znajdziemy na to inne określenia. 

Jeśli starasz się jeść go  mniej (np. raz w tygodniu) lub uzależniasz to od okazji, takich jak grill u znajomych, wesele, obiad u teściowej, to nazwiemy to fleksitarianizmem.

Z kolei, kiedy konsumujesz tkanki pochodne tylko niektórych zwierząt mówimy o semiwegetarianizmie. Założenie jest takie, że należy wyeliminować całkowicie mięso czerwone, co daje nam możliwość delektowania się mięsem białym. Tu po raz kolejny dochodzi do podziału. Nie ma mowy o mięsie królika i cieląt (różni eksperci niejednokrotnie zaliczają cielęcinę do mięs czerwonych),  a tylko drób i ryby. Ci, którzy ograniczają się do konsumpcji kurczaka (przy nagięciu tej zasady dodamy też inny drób, ale należy zwrócić uwagę na nazewnictwo, gdyż pollo z łaciny, oznacza "kurczak") stosują dietę pollowegetariańską. Natomiast, miłośnicy owoców morza, wpasują się w pojęcie pescowegetarianizmu. 

Wariacji ciąg dalszy.


Sytuacja staje się bardziej pogmatwana przy ciągłym spożywaniu mięsa i eliminacji produktów odzwierzęcych. Za przykład posłuży nam zawzięty, rybożerny osobnik wyrzekający się nabiału, jajek, miodu itd., to zjawisko nazywamy pescoweganizmem

Analogicznie, polloweganinem nazwalibyśmy osobę jedzącą drób, ale nie produkty odzwierzęce, lecz tu pojawiają się pewne wątpliwości. O ile w przypadku pescoweganizmu możemy próbować "przymknąć oko" na zasadność tego pojęcia, tak irracjonalnym jest zgadzanie się na ubój kury dla jej mięsa i jednoczesne utrzymywanie, iż spożywanie jajek jest niemoralne. Nie wiem, czy osoby zaliczające się do tej grupy odrzucają tylko część produktów odzwierzęcych, pochodnych od zwierząt hodowanych na mięso czerwone, czy w jakiś przedziwny, nielogiczny dla mnie sposób, wyrzekają się wszystkiego z przedziału "odzwierzęce". Przeszukując internet wzdłuż i wszerz nie znalazłam szczegółów dotyczących tejże diety, niemniej pojęcie "pollowegan" jest realne, zainteresowanych odsyłam na Instagrama pod #pollovegan. Cóż, może nie chodzi tu o logikę, a same walory smakowe.

Na koniec.


Należy pamiętać, iż żadna z wymienionych w tym podrozdziale diet nie jest wegetariańska ani wegańska, choć ich nazwy mogłyby sugerować co innego. Pamiętajmy o najważniejszej zasadzie niespożywania mięsa przy wegetarianizmie i dodatkowo produktów odzwierzęcych przy weganizmie. Te o których mówiliśmy, są ich mniej rygorystycznymi wersjami, dla opornych i wciąż mięsożernych.

Tak oto przebrnęliście przez mój nomenkulaturalno - społeczno - dietetyczny wywód. Oczywiście mogłabym jeszcze długo pisać, dodając do spisu diety te umieszczone gdzieś miedzy wegetarianizmem, a weganizmem. Zatrzymam się jednak tutaj. W przyszłości skupimy się na diece pescowegańskiej, gdyż tą od niedawna praktykuję.


Miło mi jeśli wytrzymaliście do końca. Do następnego "przeczytania"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Książki na wagę!

  Kilka miesięcy temu natknęłam się na interesującą aukcję na Allegro, jej przedmiotem były książki sprzedawane na wagę. Zaintrygowana klikn...